Wrocław stanie się miastem podobnym do wielu innych w Europie, jak Kolonia czy Manchester. Pokaże, że jest atrakcyjnym miejscem do życia – zapewnia Michael Brill, dyrektor zarządzający spółki SMG Polska, która jest operatorem stadionu na Maślicach.
Rozmowa z Michaelem Brillem.
Michael Brill*: Chyba mogę już tak o sobie powiedzieć. Widziałem mecz Śląska na Oporowskiej. Oczywiście trzymam kciuki za WKS, bo od dobrych wyników klubu zależy także nasz sukces.
Czy na nowym stadionie na Maślicach bilety na mecze Śląska będą droższe niż obecnie?
– Niekoniecznie. To zależy od polityki klubu, a także m.in. od tego, ile osób będzie przychodziło na mecze.
Firma SMG zarządza stadionami na całym świecie. Z umowy z gminą Wrocław wynika, że rocznie będziecie tu zarabiać co najmniej około 9 mln zł. Ale mieszkańcy zadają sobie pytanie, jak wy i miasto zarobicie na nowym stadionie? Podczas Euro 2012 rozegrane zostaną trzy mecze. Co dalej?
– Z tym pytaniem spotykamy się we wszystkich miastach, które zdecydowały się budować stadiony. Wrocław wydaje bardzo duże pieniądze na tę inwestycję. Dlatego wcale mnie nie dziwi, że pojawiają się wątpliwości. Zupełnie inaczej jest przecież, gdy za publiczne pieniądze buduje się most albo stację kolejową. Pożytek z takich przedsięwzięć jest oczywisty. Ze stadionem jest tak, że nigdy wcześniej taki obiekt we Wrocławiu nie powstał, więc mieszkańcy nie zdają sobie sprawy z korzyści, które może on przynieść.
I jak Pan tłumaczy, że ten wydatek się nie zmarnuje?
– Trzeba postawić sprawę jasno: to jest inwestycja w infrastrukturę, nie można jej porównywać z nakładami na klasyczny biznes. Czy pytamy, jak i kto zarobi na remoncie dworca albo na budowie Autostradowej Obwodnicy Wrocławia? Bezpośrednio te inwestycje nie przyniosą przecież korzyści finansowych, ale generują inne zyski. Dużo chętniej ludzie będą podróżować do Wrocławia i zostawią tu swoje pieniądze, gdy wysiądą na czystym i nowoczesnym dworcu. Obwodnica w takim mieście jak Wrocław to konieczność, wydatek niezbędny dla poprawienia jakości życia. Bezpośrednio w gotówce się nie zwróci, ale gdy mieszkańcom będzie się żyło wygodniej, korzyści będą ogromne.
Nowy dworzec, obwodnice to sprawy niezbędne. Ale czy nie możemy obejść się bez stadionu?
– Oczywiście, że możemy. Tylko to oznacza, że Wrocław ograniczyłby sobie możliwości rozwoju. Powiem wprost: bez nowoczesnego stadionu przyszłość WKS Śląsk nie wygląda dobrze. Przede wszystkim ze względu na rosnącą ogromną konkurencję wśród innych drużyn w Polsce. Część z nich już ma, część w najbliższym czasie będzie mieć nowe obiekty. Władze Wrocławia oferując mieszkańcom stadion, dają Śląskowi ogromne możliwości. Rynek klubów piłkarskich jest coraz trudniejszy. To dotyczy Europy, ale także Polski. Infrastruktura to we współczesnym sporcie sprawa absolutnie pierwszorzędna. Chodzi o to, by przyciągać nowych widzów i sponsorów. To daje zyski klubom. Bez nowoczesnego stadionu to po prostu niemożliwe. Sport jest istotną częścią współczesnej kultury, a piłka nożna w Polsce to przecież dyscyplina numer jeden. Ludzie potrzebują emocji, bohaterów i idoli. Nasze dzieci muszą ich podziwiać. To właśnie oni przyczyniają się do tego, że najmłodsi uprawiają sport. To coś więcej, niż tylko wspieranie klubu piłkarskiego. Mieszkańcy chcą uczestniczyć w wyjątkowych widowiskach. Arsenal przyjechał do Warszawy na mecz z Legią właśnie dlatego, że władze tego klubu wiedziały, że będzie to wielki show.
Stadion na Maślicach będzie mógł pomieścić 40 tysięcy kibiców. Trudno sobie wyobrazić, że tyle osób przyjdzie na mecz Śląska.
– Dziś bardzo trudno robić symulacje liczby kibiców, bo realizujemy przedsięwzięcie, którego we Wrocławiu jeszcze nie było. Moglibyśmy Wrocław porównywać do innych miast, ale to nie ma sensu. Jest jedna prawidłowość, która sprawdza się na całym świecie: gdy lokalny klub dostaje nowy, lepszy stadion, zwiększa się zainteresowanie publiczności. Nie wiem, czy we Wrocławiu stadion będzie pełny od razu, ale na pewno liczba kibiców będzie rosła. Piłkarze będą zmobilizowani do lepszej gry, a czym ciekawsze widowisko, tym więcej ludzi przyjdzie na kolejne mecze. W ślad za tym pójdzie zainteresowanie sponsorów klubem, co można już przełożyć na konkretne zyski finansowe. Poza tym stadion to nie tylko sport.
Mają na nim występować wielkie gwiazdy muzyczne. Tylko dlaczego miałyby przyjechać do Wrocławia?
– Dlaczego do tej pory duże koncerty odbywały się głównie na stadionie w Chorzowie, a mniejsze w katowickim Spodku? Przecież nie dlatego, że w tych miejscach jest coś wyjątkowego, tylko zwyczajnie nie było innych. Artystów przyciąga wygoda, atrakcyjna i nowoczesna infrastruktura. To wszystko niebawem będzie oferować Wrocław. A ludzie chcą uczestniczyć w wydarzeniach wielkich i unikatowych, chcą być ich częścią. Takie jest dziś społeczeństwo – pragnie emocji i doznań na dużych imprezach. Albo tam jesteś, albo straciłeś coś wyjątkowego. To ściągnie na stadion nie tylko wrocławian, ale także mieszkańców całego regionu i kraju. Wrocław posiada również doskonały atut geograficzny, bo blisko stąd do Berlina i Pragi. Nie wybraliśmy Wrocławia przypadkowo. To jest świetne miejsce dla branży rozrywkowej.
Nie obawia się Pan, że mieszkańców nie będzie stać na te rozrywki?
– W każdym społeczeństwie jest grupa ludzi, którzy z tego rodzaju atrakcji nie będą korzystali, także z powodów finansowych. Ale jestem pewien, że wrocławski stadion wytworzy popyt na imprezy, które będziemy organizować. Dziś trudno sobie to wyobrazić, bo po prostu wcześniej takiej oferty nie było. Proszę zwrócić uwagę, jakie zdziwienie towarzyszyło wejściu do Polski multikin. Przecież te małe kina, które wcześniej istniały, ledwo wiązały koniec z końcem, bo tak niewiele osób do nich przychodziło. I nagle się okazało, że multipleksy świetnie prosperują, mają widzów. To dowodzi, że nowoczesna oferta działa jak magnes. Zdaję sobie sprawę, że 200 czy 300 zł jednorazowego wydatku to dużo. Jednak proszę popatrzeć na to inaczej: czy takie pieniądze to dużo za trzygodzinny gigantyczny show U2? Przecież o takim koncercie ze znajomymi rozmawia się jeszcze przez dwa miesiące, a pamięta się go do końca życia! To są niezapomniane chwile. Zapewniam, że za te pieniądze nie kupi się żadnego innego porównywalnego przeżycia. Ludzie będą dokonywali wyborów – być może nie kupią nowego ubrania czy sprzętu AGD, ale będą uczestniczyli w czymś wyjątkowym. W zeszłym roku w obiektach, którymi zarządza SMG, zorganizowanych zostało ponad 29 tysięcy imprez, w których uczestniczyło ponad 51 milionów widzów. Mamy kontakty z artystami, wiemy jak to się robi. Planujemy, że we Wrocławiu rocznie wystąpi czterech, pięciu artystów czy zespołów z najwyższej światowej półki.
Wiadomo już, kto zagra na otwarciu stadionu?
– Sądzę, że wszystko wyjaśni się za kilka, kilkanaście dni. Przedstawiliśmy już prezydentowi Dutkiewiczowi listę artystów, z którymi negocjujemy. Mogę powiedzieć tylko, że nie będzie to Madonna, bo w przyszłym roku nie daje żadnych koncertów. Gwiazda, która wystąpi na otwarciu stadionu, jest z tej samej półki co ona. Zależy nam na artyście najwyższego formatu, bo chcemy uczynić Wrocław jednym z największych miejsc rozrywki na żywo w Europie, Polsce i regionie. Będą działy się rzeczy, które nigdy wcześniej nie miały tu miejsca. Stadion stworzy bezpośredni przychód z imprez – to jest zysk bezpośredni. Ale przecież na organizacji dużego wydarzenia zarabiają także gastronomia, miejski transport, hotele. Dlatego wiele miast na świecie buduje stadiony.
Mówi Pan tak, jakby ten stadion miał decydować o przyszłości miasta.
– Bo na pewno ją zmieni. Wrocław stanie się miastem podobnym do wielu innych największych i najatrakcyjniejszych w Europie, jak Kolonia czy Manchester. Będzie mógł zaproponować to, co one już mają. Pokaże, że jest jeszcze bardziej atrakcyjnym miastem do życia. Dolina Krzemowa mogła powstać właściwie gdziekolwiek, ale jest pod San Francisco, bo to ciekawe miasto z ogromnym potencjałem. W tym sensie budowa stadionu ma kapitalne znaczenie. Nie ma drugiej takiej inwestycji, która mogłaby przynieść tak wielkie korzyści. Ludzie będą chcieli tu przyjeżdżać, będą chcieli tu inwestować. To jest zysk dla całego miasta. W perspektywie lat budowa stadionu przyniesie mu wiele korzyści.
Michael Brill* – dyrektor zarządzający SMG Polska, regionalny wiceprezes SMG Europe; wcześniej pełnił funkcję dyrektora zarządzającego Koenig Pilsener Arena w Oberhausen; uczestniczył w przygotowaniach międzynarodowych imprez sportowych m.in. kwalifikacji do Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Nagano i finałów rozgrywek NBA. Organizował koncerty takich gwiazd jak Rolling Stones, Coldplay, Joe Cocker, Carlos Santana, Metallica, Prince.
Operator stadionu
SMG to amerykańska firma zajmująca się zarządzaniem publicznymi obiektami widowiskowymi. Obecnie jest operatorem 220 obiektów na całym świecie – to 77 hal widowiskowo-sportowych, 67 centrów konferencyjno-kongresowych, 52 centra sztuki, 9 stadionów i 17 centrów rekreacyjnych.
Od stycznia SMG jest operatorem wrocławskiego stadionu powstającego na Maślicach. Umowę z gminą Wrocław firma podpisała na 12 lat. Na jej podstawie amerykańskie konsorcjum jest zobowiązane do utrzymania stadionowej infrastruktury, ale przede wszystkim ma zająć się organizacją przynoszących zyski imprez (nie tylko sportowych, ale także np. koncertów) oraz pozyskać firmy, które na stadionie ulokują siedziby swoich sklepów czy restauracji. Amerykanie za zarządzanie obiektem dostaną rocznie 9 mln zł, a w zamian mają wypracować ze stadionu ok. 25 mln zł. 15 proc. tej kwoty SMG zatrzyma dla siebie, resztę przekaże do budżetu miasta. Gdyby Amerykanom zysku wypracować się nie udało, wówczas zapłacą miastu kary umowne.
Źródło: http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35751,8621679,Co_bedzie_ze_stadionem_na_Maslicach_po_Euro_2012.html